sobota, 14 lutego 2015

"Moja i Twoja nadzieja" cz. 5

Obudziła się późno w nocy. Przewróciła się z boku na plecy i patrzyła na sufit. Było tak cicho, że niemal słyszała bicie swojego serca. Wiedziała, że już nie zaśnie. Była strasznie podekscytowana, bowiem dzisiaj miała wyruszyć statkiem na podbój Niemiec. Jej kontrakt wygasł trzy tygodnie temu, czyli zaraz po tym jak Acke wyreżyserował film z nią w roli głównej. Film nosił nazwę "Uwikłana" i opowiadał o matce, która prowadzi dom i każdego dnia z niecierpliwością oczekuję powrotu z pracy swojego męża. To wszystko się jednak zmienia, gdy poznaje nowego sąsiada z naprzeciwka. Oboje się w sobie zakochują, ale wiedzą, że nie mogą ze sobą zostać.
"Uwikłana" nie była jakimś specjalnym sukcesem komercyjnym, ale widzowie po raz trzeci zauważyli Alvę i gazety o niej mówiły, dzięki czemu uzyskała w Szwecji status prawdziwej aktorki.
Od kiedy dowiedziała się o wyjeździe do Niemiec uczyła się tego języka od świtu do nocy. Całkiem nieźle jej szło. Przymknęła oczy i starała się jeszcze zasnąć, ale nie dała rady.

Wylewnie pożegnała się ze swoją rodziną i wsiadła na pokład statku. Kiedy stała przy barierce i machała podszedł do niej Acke.
- Jak się masz? - zapytał.
Odwróciła się w jego stronę i uśmiechając się lekko, wyszeptała:
- Jestem bardzo szczęśliwa.
Nagle statek ruszył i powoli wypłynął na morze. Pomachała ostatni raz matce i rodzeństwu i zeszła do swojej kajuty.
Czekała ich kilkudniowa podróż i zastanawiała się jak to zniesie. Nigdy nie płynęła statkiem. Miała nadzieję, że nie ma choroby morskiej. Nie chciała przesiedzieć całej podróży w kajucie z miską pod twarzą.
Położyła się na miękkim łóżku i poddała się rytmowi, który nadawał statek. Delikatne kołysanie sprawiało, że odpływała. Dopiero teraz poczuła się naprawdę zmęczona. Nagle ni stąd ni zowąd stanął jej przed oczami obraz dziewczyny, która stała się muzą Stillera. Nie była zbyt piękna. Nieco niezgrabna, z krzywym zgryzem i burzą włosów wyglądała raczej jak karykatura kobiety. Alva poczuła się jednak zazdrosna. W tej dziewczynie Stiller musiał coś dostrzec, skoro postanowił obsadzić ją w swoim nowym filmie. Dostrzegł w niej coś, czego nie umiał zobaczyć w Alvie. Życzyła jednak tej dziewczynie jak najlepiej. Usłyszała nagle szczęk otwieranych drzwi, a po chwili poczuła na swoich ustach pocałunek. Otworzyła oczy i ujrzała nad sobą Nilssona.
- Jak ci się podoba? - zapytał.
Usiadła i rozejrzała się dookoła.
- Możesz mi powiedzieć po co to wszystko?
- A o co ci chodzi?
Westchnęła ciężko.
- O ten cały przepych. Mogliśmy jechać drugą klasą, albo trzecią.
Acke zaśmiał się.
- Kochanie, jesteś aktorką i jakbyś wyglądała w trzeciej klasie?
- Nikt tutaj nie wie, że gram w filmach.
- Jeszcze cię nie znają, ale poczekaj kilka lat. Świat będzie leżał u twoich stóp.
Chciała w to wierzyć, ale podświadomie czuła niepokój. Bała się, że wydarzy się coś co przekreśli jej karierę.

Płynęli już czwarty dzień i z tego co było jej wiadomo następnego dnia mieli być na miejscu. Siedziała razem z Acke przy stoliku z kilkoma mężczyznami, którzy dyskutowali właśnie o inflacji na giełdzie. Nie bardzo rozumiała o co dokładnie im chodzi, więc zajęła się obserwowaniem ludzi przechadzających się po pokładzie. Odpłynęła myślami do Berlina. Zaczęła snuć plany, które razem z Acke miała zamiar zrealizować po przyjeździe do Niemiec. Miała nadzieję, że UFA pomoże jej w drodze na szczyt. Przecież po to tam jedzie... jedzie, żeby być sławną, żeby ludzie ją kojarzyli, żeby kochali. Czuła, że może to wszystko osiągnąć jeśli wystarczająco mocno się postara. Trzeba wierzyć w swoje możliwości. Alva w nie wierzyła. Całą sobą.
- A co pani myśli na ten temat? - usłyszała głos jednego z mężczyzn, który siedział zaraz na przeciwko niej.
Spojrzała na niego i usilnie starała sobie przypomnieć o czym rozmawiali. Kojarzyła tylko jakiś zlepek słów.
- Przepraszam, ale zamyśliłam się - odpowiedziała, czerwieniąc się.
Mężczyźni zaśmiali się serdecznie.
- No tak... kobiety mają tendencję do bujania w obłokach - odezwał się inny.
Przeprosiła ich na sekundę i odeszła od stołu. Ich towarzystwo ją przytłaczało. Nie była tak mądra i oczytana jak oni, przez co trudno jej było nawiązać rozmowę. Zmierzała do swojej kajuty, gdy nagle poczuła jak ktoś łapie ją za ramię. Była pewna, że to Acke, dlatego nie przeraziła się aż tak bardzo. Kiedy się jednak odwróciła ujrzała młodego mężczyznę, który siedział razem z nią przy stoliku.
- Zapomniała pani czegoś - powiedział i podał jej rękawiczki.
- O, faktycznie - uśmiechnęła się - Dziękuję.
Przez chwilę stali w ciszy, ale mężczyzna odezwał się w końcu.
- Jeff Whitford - przedstawił się.
- Alva Berg - ucałował jej dłoń.
Miał już odejść, ale coś go powstrzymało. Obrócił się na pięcie i rzekł:
- Ja też nie rozumiem o czym ci mężczyźni mówią - puścił jej oczko i zniknął za zakrętem, a ona stała tam jeszcze przez chwilę w samotności.

Kilka dni później całkowicie rozpakowani i urządzeni w ich nowym mieszkaniu, które zapewniło im UFA leżeli na wielkim łóżku. Dostali już scenariusz nowego filmu i teraz oboje go analizowali.
- Acke - rzekła nagle - nie myślałeś, żeby znów zacząć grać?
Mężczyzna popatrzył na nią ze zdziwieniem.
- Nie. Lubię reżyserkę.
- No tak, ale pomyślałam, że świetnie nadawałbyś się do roli Heatcliffa.
- Alva, rozmawialiśmy już na ten temat.
Przewróciła oczami. Pamiętała, ze faktycznie kilka miesięcy temu rzuciła mu propozycję zekranizowania "Wichrowych Wzgórz" na co się nie zgodził. Powiedział wtedy, że to tani, beznadziejny romans i oboje stać na coś wartościowszego.
- Zobaczysz, za kilka lat ktoś nas wyprzedzi i zgarnie laury, a my będziemy sobie pluć w brodę, że nie nakręciliśmy tego filmu.
Zdenerwowana zgasiła nocną lampkę i odwróciła się do Nilssona plecami. Acke odłożył scenariusz na bok i przetarł oczy.
- Dlaczego musisz być taka uparta?
- Ja nie jestem uparta! Ty po prostu nigdy nie robisz tego o co cię proszę.
- Pewnie! Uważasz, że zekranizowanie jakieś durnej powieści jest takie łatwe. Jesteś aktorką, scenariusz dostaniesz do ręki i wystarczy, że się go nauczysz, a ja i cała ekipa będziemy musieli ślęczeć po nocach i wszystko obmyślać!
Gwałtownie usiadła, opierając się o zagłówek.
- No tak... zapomniałam, że przecież z innymi filmami tak nie ma! - powiedziała ironicznie.
Acke westchnął. Nie miał już argumentów.
- Och, daj spokój z tym szmatławcem i skup się na roli Heleny.
Nie odezwała się już do niego. Przykryła się szczelnie kołdrą i starała się zasnąć.

Do gmachu UFA dotarli chwilę przed czasem. Dzisiaj był pierwszy dzień kręcenia "Namalowanego szczęścia" więc starali się z całych sił nie spóźnić. Udało im się. Przywitali się z producentem filmu i kilkoma innymi osobami i zaczęli pracę. Szło całkiem sprawnie. Alva miała dobrze przyswojoną swoją rolę więc rzadko zdarzały jej się pomyłki, dzięki czemu zrobili więcej niż zaplanowali.
Wyszli z wytwórni około godziny szesnastej. Postanowili iść coś zjeść. Po wczorajszej sprzeczce nie było ślady, choć Alva dalej miała nadzieję, że jej ukochany zgodzi się na "Wichrowe Wzgórza".
Weszli do małej restauracji i usiedli przy stoliku koło okna.
- Całkiem nieźle nam dzisiaj poszło - powiedział Acke wertując kartę MENU.
- Też tak sądzę - uśmiechnęła się.
- I nasza nauka niemieckiego nie poszła w las - puścił jej oko.
- Fakt.
Złożyli zamówienie i za chwilę mogli się delektować niemieckimi przysmakami. Kiedy zjedli, przeprosiła na chwilę Nilssona i poszła do łazienki.
Kiedy myła ręce, zauważyła kobietę, która stała przed lustrem i malowała rzęsy. Kobieta spojrzała na Alvę w lustrze i uśmiechnęła się nieco zawadiacko.
- Kobieta zawsze powinna pokazywać się od tej lepszej strony - powiedziała nieznajoma, przyglądając się sobie dokładniej w lustrze.
- Jeśli chodzi o ukochaną osobę, to też tak uważam - odpowiedziała Alva, zdziwiona tym nagłym przypływem odwagi.
- Nie jest pani Niemką - zauważyła kobieta.
- Nie jestem - powiedziała - Dopiero przyjechałam do Niemiec i uczę się jeszcze języka.
- Całkiem nieźle pani mówi, tylko akcent panią zdradza.
Kobieta popatrzyła na Alvę tym razem nie w lustrze.
- Marlena Dietrich, miło mi - przedstawiła się nieznajoma.
- Alva Berg.
- Może jeszcze kiedyś się spotkamy - powiedziała Marlena i kołysząc biodrami wyszła z łazienki.

Kolejne dni na planie były równie owocne jak ten pierwszy. Bardzo zależało jej aby pokazać się z tej lepszej strony. Chyba jej się udało, bo któregoś dnia przez zupełny przypadek usłyszała rozmowę producenta i Nilssona, którzy dyskutowali o filmie i głównej aktorce. Powiedzieli, że jest całkiem niezła i pewnie film okaże się sukcesem, dzięki czemu będą mogli przedłużyć współpracę. Dodało jej to skrzydeł. Miała w sobie jeszcze więcej chęci do grania.

W drugim tygodniu pobytu w Berlinie znudziło jej się siedzenie w domu i głębsze przyswajanie swojej roli. Acke siedział w fotelu i czytał jakąś książkę. Był tym bardzo pochłonięty, więc nie chciała mu przeszkadzać.
- Idę się przejść - rzuciła i nakładając na siebie płaszcz wyszła z mieszkania.
Robiło się już ciemno, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Czuła się tutaj bezpiecznie. Berlin miał w sobie coś takiego...  nie potrafiła nawet tego wyjaśnić. To miasto napędzało ją do działania. Inspirowało.
Szła samotnie jakiś czas, postanowiła jednak, że pójdzie się czegoś napić. Wstąpiła do pierwszej lepszej knajpki i od razu zobaczyła same poprzebierane kobiety. Jedne były ubrane w różowe falbaniaste sukienki, inne w męskie garnitury. Nie zraziło ją to jednak. Przebiła się przez tłum ludzi i usiadła przy barze. Zamówiła jakiś sok i przysłuchiwała się dwóm kobietom, które śpiewały wesołą piosenkę o dwóch przyjaciółkach. Kołysała się w rytm melodii.
- Kiedy przyjaciółka spotka przyjaciółkę
  czule mówi słowa: 
  Jesteś wyjątkowa... 
Kobiety skończyły piosenkę, zeszły ze sceny i jedna z nich podeszła do stołu w kącie, druga zaś do baru. Alva od razu poznała tę drugą. Marlena Dietrich. Ubrana w męski smoking wyglądała zjawiskowo. Kobieta też poznała Alvę, bo na jej widok uśmiechnęła się i od razu usiadła przy barze, jakby zupełnie zapominając o swojej przyjaciółce.
- No proszę - jej seksowny, gardłowy głos dotarł do uszu Alvy - Miałam nadzieję panią jeszcze kiedyś spotkać.
- Ja panią również - uśmiechnęły się do siebie.
- Co panią tutaj sprowadza? - Marlena zapaliła papierosa.
- Jeśli powiem, że nuda, to będzie to zbyt prozaiczne, prawda?
Marlena zaśmiała się serdecznie.
- Nie sądzi pani, że to przeznaczenie? - zapytała Dietrich.
- Przeznaczenie?
- To że się tutaj spotkałyśmy.
- Wydaje mi się, że to czysty zbieg okoliczności, albo Berlin jest taki mały.
- Może też i tak być. Dlaczego przyjechała pani do Niemiec?
- Postanowiłam być sławna i dostałam propozycję zagrania tutaj w kilku filmach wytwórni UFA.
- Jest pani aktorką? - zaciekawiła się - Ja grywam w teatrach.
Berg mimowolnie spojrzała na zegarek na ręce. Miała iść tylko na spacer, więc powinna już wracać. Acke pewnie będzie się niepokoił.
- Bardzo panią przepraszam, ale powinnam już iść do domu - powiedziała Alva.
- Ja chyba też.
Marlena podeszła do stolika, gdzie jej przyjaciółka prowadziła zawziętą dyskusję z jakąś kobietą. Pożegnały się cmoknięciem w usta i Dietrich znów zmierzała w stronę Alvy.
- Gdzie pani mieszka? - zapytała Marlena, nakładając na siebie płaszcz.
- Gesundbrunnen - odpowiedziała, kalecząc nazwę. 
Poszły w tamtą stronę i kiedy znalazły się przed blokiem Berg, stały jeszcze chwilę rozmawiając. Świetnie czuły się w swoim towarzystwie. Alva nawet nie podejrzewała, że może jej się z kimś tak dobrze rozmawiać. Ku swojej wielkiej radości znalazła przyjaciółkę. 
Obie panie spotykały się niemal każdego dnia po pracy, a czasami nawet kiedy miały przerwę. Rozmawiały na każdy temat i postanowiły nie mieć przed sobą tajemnic. Marlena opowiadała Alvie o tym, jak chciała zostać skrzypaczką, ale poważna kontuzja ręki jej to uniemożliwiła i postanowiła zostać aktorką, chociaż na razie nie osiągała jakiś znacznych sukcesów. Opowiedziała jej trochę o swojej rodzinie. Ojcu, który nieszczęśliwie zginął, matce, która ponownie wyszła za mąż, babci, z którą Marlena miała najlepszy kontakt i o swoim ukochanym Rudolfie, za którego planowała wyjść za mąż. 
W grudniu tysiąc dziewięćset dwudziestego trzeciego roku razem z Acke została zaproszona na kolację do państwa Sieber. Marlena i Rudi mieszkali skromnie w dwupokojowym mieszkaniu w starej berlińskiej kamienicy. Mimo tego, że oboje nie zarabiali mało to postawili na coś małego i dopiero jak Marlena zajdzie w ciążę, postanowią się przeprowadzić. Kiedy zjedli Alva pomogła Marlenie posprzątać. Był to również pretekst do rozmowy w cztery oczy. 
- Widziałam cię ostatnio z Margot - powiedziała cicho. 
Dietrich spojrzała na nią zaskoczona. 
- Rudi wie, że... ? 
- Czego Rudi nie widzi tego mu nie żal - powiedziała Marlena. 
- Marlena - zaczęła nieco zdenerwowana - Rudi jest twoim mężem i nie możesz go zdradzać! 
- Ja go nie zdradzam. Zdrada jest wtedy kiedy swojego męża się nie kocha. Ja Rudiego kocham. Więc to nie zdrada, a ja nie kocham się z Margot z miłości. 
- Trochę to pokrętne - zauważyła Alva. 
Marlena odłożyła ścierkę, którą wycierała jeszcze chwilę temu dłonie i łapiąc się prawą rękę pod bok, zaczęła: 
- Kocham Rudiego, Margot jest tylko miłym dodatkiem. Ona o tym wie i nie ma nic przeciwko. 
- Jesteś chora, Marlena - powiedziała Alva i uśmiechnęła się. 
Czasem zazdrościła Marlenie tej wolności. Nie była uwiązana, mogła robić co chciała i nigdy nie miała wyrzutów sumienia. 
Późnym wieczorem pożegnali się z świeżo upieczonym małżeństwem i poszli do domu. 
- Są bardzo sympatyczni - powiedział Acke. 
Przytaknęła mu i mocniej złapała go za rękę. 

2 komentarze:

  1. Alva zaczyna więc karierę w Niemczech. Zupełnie zaskoczyłaś mnie wprowadzając do opowiadania postać Marleny Dietrich. Nie miałam pojęcia, że ona była biseksualna. Tak naprawdę to nie wiem o niej prawie nic poza tym, że była znaną aktorką. Wiem też, że w końcu i ona wylądowała w Ameryce. Czyżbyś jej losy splotła z losami Alvy? Przecież ona i Acke mają zamiar i tam spróbować szczęścia.
    I jeszcze jedna rzecz. Czyżby Jeff, którego poznała na statku, to był ten sam, który później został jej mężem? Naprawdę intrygująca historia. Czekam na następną część.
    Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym opowiadaniu przewinie się jeszcze kilka sławnych osób, w sumie już przewinęły się dwie - Maurycy Stiller i Marlena Dietrich.
      Większość właśnie tych aktorów i aktorek lat 20.i 30. wylądowała w Ameryce. Wynikało to pewnie z tego, że Hollywood przeżywało wtedy największy rozkwit i robiło najlepsze filmy :)
      Marlena Dietrich była biseksualna. Czytałam jej biografię i sama o tym mówi. Miała romans między innymi z Mercedes de Acostą (która pojawiła się zaraz na początku opowiadania ;))
      Tak.Jeff ze statku to jej przyszły mąż:)
      Bardzo dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam! :]

      Usuń