środa, 4 lutego 2015

"Moja i Twoja nadzieja" cz 2

Kilka dni później pojechała do małej wytwórni filmowej Acke'a Nilssona. Mieściło się ono w Uppsali, czyli o wiele dalej niż ona mieszkała. Poświęciła się jednak i przyjechała tutaj. Nie za bardzo wiedząc czego chce. Przecież to było głupie... Nigdy w niczym nie grała nawet na szkolnych przedstawieniach, dlaczego mieli by ją zaangażować do roli Berty Asther? Kim ta kobieta w ogóle była? Stanęła przed drzwiami wytwórni i głośno wypuściła powietrze. Pchnęła ciężkie drzwi i znalazła się w środku "fabryki gwiazd". Przeszła długim korytarzem, szukając pokoju numer 56, gdzie mieścił się gabinet dyrektora wytwórni.
- Alva? - usłyszała gdzieś za sobą. Odwróciła się i zobaczyła Nilssona. Zmierzał w jej kierunku - Jednak przyszłaś! - wydawał się dziwnie podekscytowany.
- Postanowiłam spróbować.
Uśmiechnął się do niej ukazując rząd białych zębów. Zaprowadził ją do swojego gabinetu i posadził na kanapie. Poszperał chwilę na biurku i wydał z siebie okrzyk zadowolenia gdy znalazł to czego szukał. Podał jej plik kartek.
- Scenariusz - rzekł.
Miał on około czterdziestu stron.
- Fabuła nie jest zbyt rozbudowana - rzekła, wertując kartki.
- Cóż... Nie ma być rozbudowana, ma przyciągnąć widzów.
Nie chciała nic więcej dodawać, bo bała się, że Acke uzna ją za niewdzięcznice.
Mężczyzna powiedział jej, żeby zapoznała się w domu dokładnie ze scenariuszem.
Postanowił oprowadzić ją po wytwórni. Pokazywał różne plany filmowe, na których obecnie grali różnej maści aktorzy, plenery za wytwórnią i milion innych miejsc. Czuła się tym wszystkim przytłoczona. Kiedy z powrotem szli do gabinetu Nilssona Alva zagadnęła;
- Znudziło się już panu bycie aktorem?
Acke westchnął ciężko i odpowiedział dopiero gdy dotarli pod jego gabinet.
- Któregoś dnia stwierdziłem, że nie mogę całego życia poświęcić jednej rzeczy. Aktorstwo przestało mnie w pewnej chwili satysfakcjonować więc postanowiłem spróbować czegoś innego. Napisałem scenariusz do kilku nic nie znaczących sztuk - zatrzymał się na moment - i nagle dostrzegłem, że ludzie chcą grać, być aktorami, takimi jak ci w Hollywood. Postanowiłem im to umożliwić, Założyłem wytwórnię parę lat temu. Może z dwa?
Usiedli na kanapie i przez chwilę siedzieli w ciszy.
- Jutro przyjdź tutaj o jedenastej.
Pokiwała głową na znak zgody.

Przychodzenie gdziekolwiek na czas zawsze sprawiało jej problemy. Nie było dnia żeby się gdzieś nie spóźniła, Czasami z własnej winy bo zaspała, czasami przez to, że ulice były nie przejezdne. Tego dnia spóźniła się, ponieważ rano pomagała matce w różnych sprawach domowych. Straciła zupełnie poczucie czasu. Do wytwórni dojechała gdzieś przed dwunastą. Weszła szybko do środka.
- Gdzie ty się podziewałaś?! Czekam na ciebie! - Nilsson był wyraźnie zdenerwowany - Greta cię ubierze i umaluje, a potem migusiem na plan.
Pociągnął ją za rękę, ale nagle gwałtownie się zatrzymała przytłoczona tym wszystkim.
- Panie Nilsson, ja nigdy w niczym nie grałam.
Acke spojrzał na nią swoimi niebieskimi oczami i cmoknął kilka razy.
- Nigdy?
- Nigdy.
- Do mojego gabinetu! - zarządził, a ona jak potulny piesek poszła za nim ze spuszczoną głową, wstydząc się tego, że nie poinformowała go o tak istotnym szczególe jakim był fakt, że nie ma pojęcia od czego zacząć.
Stanęła po środku małego pokoiku i wodziła wzrokiem za Nilssonem. Mężczyzna przechadzał się po gabinecie wte i z powrotem próbując zebrać myśli.
- Nie dobrze, chciałem zacząć zdjęcia już za dwa dni jeśli dobrze pójdzie - myślał na głos - w takim wypadku, kiedy ty nic nie wiesz produkcja się opóźni. Trzeba cię będzie nauczyć grać!
- Może poszuka pan aktorki, która zna się na aktorstwie?
- Nie, z nimi pracuje się bardzo ciężko.Zresztą potrzebuję kogoś młodego.
- Skoro nie potrafię grać...
- Wszystkiego idzie się nauczyć, skarbie.
Uśmiechnął się do niej.

Kolejne dwa tygodnie były bardzo pracowite. Codziennie rano przychodziła do mieszkania Acke Nilssona w celu nauczenia się sztuki jaką było granie przed kamerami. Nilsson jako aktor znał się na tym co robi więc w pełni mu zaufała. Razem studiowali scenariusz do Berty Asther, której produkcja miała ruszyć na niecały miesiąc.
- Aby osiągnąć symbiozę z postacią, w którą się wcielasz, musisz najpierw dobrze rozważyć różnice pomiędzy twoim charakterem, a charakterem postaci, w którą się wcielasz. Musisz się w nią wcielić pod względem fizycznym i psychologicznym, ale równocześnie oddzielić charakter bohatera od swojego charakteru, rozumiesz?
Alva spojrzała na niego oszołomiona tym wszystkim. Acke westchnął.
- Alvo, to są podstawowe umiejętności, które każdy aktor powinien posiadać. Bez tego daleko nie zajdziesz.
Przytaknęła i słuchała dalej.
- Berta Asther jest osobom naiwną i chorobliwie zakochaną w swoim sąsiedzie. Cała jej osoba nie jest skomplikowana, dlatego łatwiej się w nią wcielić. Nie musisz szukać ukrytych cech i podtekstów - usiadł na kanapie i zapalił papierosa.
Alva pomyślała przez chwilę. Jak to nie jest skomplikowana? Każda postać na swój sposób jest skomplikowana. Każda. Bez wyjątków. Dziewczyna wierzyła, że Berta Asther również.

Za oknem było szaro. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu Alva poczuła, że jej życie toczy się zbyt szybko. Wszystko co się stało przez ostatnie cztery miesiące było niczym sen. Piękny, niekończący się sen z którego nie miała ochoty się budzić. Ale dzisiaj... dzisiaj było zupełnie inaczej. Jakby zelżała w niej chęć spełniania marzeń. Nigdy czegoś takiego nie czuła.
Z trudem podniosła się z łóżka i wyszła z pokoju, który kiedyś dzieliła ze swoim rodzeństwem. Matka krzątała się w kuchni. Nie zwróciła nawet uwagi na Alvę, która stała w kuchennym wejściu.
- Przyjdziesz dzisiaj? - zapytała Alva niepewnie,
Gruba sylwetka matki odwróciła się w jej stronę.
- Po co?
- To mój pierwszy film... chciałabym, żebyś zobaczyła jak gram.
Popatrzyły na siebie z lekką nienawiścią. Ostatnio ich stosunki nie układały się najlepiej. Mama nie popierała tego, że jest córka postanowiła uprawiać tak niewdzięczny zawód jakim było aktorstwo, toteż ciągle robiła jej jakieś wyrzuty i starała się wybić ten "poroniony" pomysł z głowy.
- Dzisiaj idę do pana Carlssona posprzątać. Nie wiem o której wrócę.
Dziewczyna nie chciała więcej prosić matki o tak drobną przysługę więc skapitulowała. Ubrała się szybko i wyszła z domu z postanowieniem, że nie rozpłacze się jak małe dziecko. Wsiadła do tramwaju i pojechała do Nilssona. Ostatnio tylko z nim potrafiła się porozumień. Jego mieszkanie mieściło się nad sklepem mięsnym. Z okna miał widok na ulicę i inne budynki. Zapukała do jego drzwi. Po chwili stanął w progu ubrany w sam szlafrok. Bez zbędnego gadania wpuścił ją do środka, jakby przeczuwał, że coś jest nie tak.
Stanęła w małym saloniku i przyglądała się panu Nilssonowi, który zbierał porozrzucane ubrania.
- Usiądź - powiedział.
Usiadła na kanapie i nie wiedziała od czego ma zacząć rozmowę. Dopiero teraz doszło do niej, że nie miała konkretnego celu, aby przyjechać aż do Uppsali.
- Jak samopoczucie przed twoim wielkim dniem? - zapytał.
- Chyba dobrze, chociaż trochę się boję.
- Nie masz czego.
Posłał jej niewyraźny uśmiech. Wstał nagle, jakby sobie o czymś przypomniał. Zniknął w swojej sypialni, by po chwili wrócić z wielkim pudłem w rękach.
- Otwórz - rzekł.
Wzięła od niego pudło i z drżącymi rękami odpakowywała zawartość.  Chwilę później jej oczom ukazała się najpiękniejsza suknia jaką w życiu widziała.
- Przymierz.
Zawahała się, ale pod naporem jego przenikliwego wzroku uległa. Poszła do łazienki. Stanęła przed wielkim lustrem. Założyła na siebie czarną wieczorową suknię, która sięgała jej do kostek. Leżała na niej idealnie, czuła zimno satynowego materiału, który spływał po jej ciele niczym woda.
Wyszła z łazienki i stanęła przed Nilssonem, który uśmiechnął się i pokiwał z aprobatą głową.
- Będziesz dzisiaj lśnić, moja droga.

"Dzień Berty Asther" okazał się całkiem dobrym filmem. Gazety zauważyły młodziutką aktorkę, która urzekła widzów swoją naturalnością i swobodą gry aktorskiej. Kilka gazet stwierdziło, że Alvę Berg czeka świetlana przyszłość i że takiego talentu nie należy zmarnować.
Acke i Alva wzięli sobie do serca słowa dziennikarzy i postanowili nakręcić jeszcze jeden film. Tym razem nowa gwiazda dostała swój pierwszy kontrakt, gwarantujący dwa tysiące koron za następny film. Ze łzami w oczach podpisywała go. Do domu wróciła jak na skrzydłach. Pochwaliła się matce, która powiedziała tylko żeby uważała.
Acke Nilsson szukał natchnienia do wyreżyserowania następnego filmu. Szukał w powieściach, nawet i w gazetach, do których ludzie czasem wysyłali swoje opowiadania. Nic jednak nie umiał znaleźć a czas gonił.
Któregoś lipcowego dnia do jego gabinetu weszła Alva. Uśmiechnął się na jej widok, choć wcale do śmiechu mu nie było.
- Stało się coś?
Westchnęła teatralnie i spojrzała na niego.
- Zakończyliśmy Bertę Ather kilka miesięcy temu. Powiedziałeś, że swoją gażę dostanę jak okaże się, że film jest dobry. Okazał się dobry, a pieniędzy nie dostałam.
- Alvo... powiedziałem, że dostaniesz to dostaniesz. Spokojnie.
- Agnes powiedziała, że też jej nie zapłaciłeś. Tak samo jak Carl. O co chodzi?
Acke wydawał się zmartwiony.
- Svensk Filmindustri chce nas wykupić.
- Co?
- Od prawie pół roku wytwórnia nie przynosi żadnych znaczących zysków. Mimo tego, że ostatni film okazał się sukcesem to...  Nie mam za co zapłacić aktorom, reżyserom...
- A co do tego ma Svensk?
Acke przetarł czoło ręką i popatrzył na Alvę.
- Tworzą wielką filmową wytwórnię. Połączyli się już z Svenska Bio i Skandii. Moja wytwórnia jest dla nich kolejnym celem. Dowiedzieli się, że podupadamy i przyszedł dzisiaj do mnie ten cały dyrektor. Zaproponował mi pomoc w kłopotach - zaśmiał się ironicznie.
Berg patrzyła na niego z mieszanymi uczuciami. Nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Nic nie wiedziała o przemyśle filmowym, jakimi prawami się rządzi, dlatego też nie odzywała się kiedy Acke skończył mówić. Co miała powiedzieć?
- A ty co o tym myślisz?
Alva przełknęła ślinę. Przez jej głowę w ciągu sekundy przeleciało tysiąc myśli. Wybrała w końcu jedną z nich i cicho wypowiedziała ją na głos.
- Może warto spróbować? Pewnie mają dla ciebie jakąś ciekawą posadę.  Zrobisz z nimi kilka filmów, a potem znów spróbujesz swoich sił jako dyrektor wytwórni filmowej.
- Chcą żebym był reżyserem. Oczywiście aktorzy z mojej wytwórni przeszli by do Svensk Filmindustri... jeżeli by chcieli. Ale to ta wytwórnia jest całym moim życiem. Kiedy ją założyłem chciałem być tak jak ci w Ameryce, rozumiesz? Chciałem robić wspaniałe filmy, mieć z tego kupę pieniędzy...
- Acke - uciszyła go - Za kilka lat spróbujesz swoich sił ponownie, a teraz zgódź się na to co ci zaproponowali.
 Pokiwał głową, ale Alva wiedziała, że nie jest jeszcze zdecydowany. Wahał się. ale wiedział, że należy się zgodzić na to co mu proponowano.

5 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba nowe opowiadanie. Ciekawie się zaczyna :) Myślałam jednak że to będzie o Uli i Marku. Zamierzasz jeszcze o nich pisać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    O Uli i Marku na razie pisać nie będę, ale mam nadzieję, że mimo to będziesz zaglądać na mojego bloga i komentować :D
    Dziękuję za wizytę i komentarz;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. MalgorzataSz14 lutego 2015 23:08

    Rzeczywiście Acke okazał się wielce pomocny. Myślę, że gdyby nie kłopoty finansowe wytwórni, mógłby sam wykreować Alvę na wielką aktorkę. Czy faktycznie po przejęciu jego firmy ona ma szansę się wybić? Doceniono jej grę przy pierwszym filmie, jej naturalność. Może ona jest jak Julka K. wielkim naturszczykiem i nie potrzebuje specjalnych przygotowań, by być dobrą aktorką? Kiedy Acke wręczał jej suknię od razu przed oczami stanęła mi scena w gabinecie Marka. Przepraszam za te porównania do "Brzyduli", ale w tym momencie miałam właśnie takie. Ula też uznała, że dostała najpiękniejszą sukienkę na świecie.
    Niepokoi mnie trochę niechęć matki Alvy, do jej nowego zawodu. Ich wzajemne stosunki raczej nigdy nie układały się dobrze, a teraz piszesz o ich pogorszeniu. Myślę, że nastąpi taki moment, kiedy ona odejdzie z domu i usamodzielni się, a może się mylę?
    Świetna część Kawi. Jestem pod urokiem tego opowiadania. Pozdrawiam.

    PS. I jeszcze jedna rzecz. Informuj mnie o nowych notkach. Dzisiaj weszłam na Twój blog przez zupełny przypadek i zastałam miłą niespodziankę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie pomyślałam o Brzyduli, ale tyle razy oglądałam ten serial, że pewnie w głowie siedzą mi poszczególne sceny i mimo woli wplatam je w moją historię ;)
      Oczywiście Alva w końcu się usamodzielni, a matka nie będzie miała nic do gadania, bo dla niej to też jest korzyść ;)

      Pod poprzednią częścią tego opowiadania odpowiadałam na twój komentarz i tam zamieściłam informację o nowej notce. Ale będę cię informować na twoim blogu. Tak będzie lepiej :)
      Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. MalgorzataSz15 lutego 2015 17:21

      Oooo, to w takim razie moje gapiostwo, za które przepraszam. Jakoś umknęła mi ta informacja. Pozdrawiam. :)

      Usuń