niedziela, 1 lutego 2015

"Moja i Twoja nadzieja" cz 1

Usłyszała dzwonek telefonu zaraz po tym jak skończyła się audycja w radiu. Z kompletnym osłupieniem i ze łzami w oczach odkopała dzwoniące urządzenie spod sterty książek i papierów.
- Halo?
Po drugiej stronie usłyszała melodyjny głos swojej przyjaciółki.
- Gratuluje - wyszeptała.
Lekko przygryzła dolną wargę, starając się stłumić szloch. Tyle straciła... Mogła tam być, mogła być gwiazdą wieczoru.
- Halo, Alva... jesteś tam? - Mercedes wydawała się wyraźnie zaniepokojona.
- Jestem, ale odezwę się później.
Szybko odłożyła słuchawkę i ciężko opadła na fotel. Miała ochotę krzyczeć, choć nigdy tego nie robiła. Nie krzyczała, nie buntowała się. Nie potrafiła.
Wyczuła obecność swojego męża obok siebie. Podniosła spuszczoną do tej pory głowę i popatrzyła na Jeffa. Przystojny blondyn z charakterystycznym wąsikiem w tym momencie sprawiał wrażenie człowieka nazbyt spokojnego.
- Kto wygrał? -zapytał, ale Alva wiedziała, że nie pyta dlatego, że go to interesuje tylko dlatego aby sprawdzić czy ona wie.
Zawahała się.
- Ja - wyszeptała za chwilę.

Rok 1913 niósł ze sobą wiele cierpień. Począwszy od zbliżającej się wielkimi krokami wojny o której czytała w gazecie, kończąc na chorobie taty. Nie wiedziała czy wizja wojny przerażała ją tak bardzo jak to, że może w każdej chwili stracić jedyną bratnią duszę. Zresztą co tam wojna! Szwecja była zbyt daleko, żeby brać w niej czynny udział. Mało kto wiedział tam za morzem, że istnieje takie państwo. Nie miała się czego obawiać,
Zima nie była zbyt przyjemna w tym roku. Zła pogoda dawała się jej we znaki. Siedziała na śniegu, niedaleko małego jeziorka, w którym łowiła z ojcem ryby od czasu do czasu i przyglądała się naturze. Nie było w niej nic zaskakującego. Łyse drzewa wyglądały przerażająco, w dodatku zaczynało się ściemniać, więc wyobraźnia Alvy pracowała na najwyższych obrotach.Wszędzie widziała zbliżające się potwory, ale postanowiła, że nie ucieknie tak jak zwykle.
Poczuła jak jej tyłek zamarza. Wstała i przeszła się parę kroków. Lubiła tu przychodzić. Nie było tutaj tych, którzy ją wyzywają, ani matki czy rodzeństwa. Była sama. Sama ze swoimi myślami i uczuciami. Samotność była w ostatnim czasie jej najlepszą przyjaciółką. Przychodziła niespodziewanie i zostawała z Alvą na bardzo długo. Na dłużej aniżeli by sobie życzyła.
Było już kompletnie ciemno, gdy jakieś zwierze wyskoczyło z krzaków i przestraszyło dziewczynkę na śmierć. Co sił w nogach pobiegła do domu.
Od razu na wejściu pożałowała, że wróciła.
- Ciągle chlejesz! - mocny głos matki roznosił się po mieszkaniu i odbijał echem w jej głowie.
Nie usłyszała co odpowiedział tata. Pewnie nic. On z reguły był bardzo małomówny. Alva nie wierzyła, że matce chodzi tylko o to, że ojciec topi smutki w kieliszku. Mimo swoich jedenastu lat potrafiła ocenić, że ojciec jest nad wyraz nieszczęśliwy i zagubiony. Przemknęła szybko do pokoju, który dzieliła z dwójką starszego rodzeństwa - Svenem i Doris. Siedzieli każde w swoim kącie. Doris czytała, a Sven zlepiał model samolotu. Kiedy weszła do pokoju oboje na chwilę podnieśli wzrok.
- Gdzie ty się szlajasz? Matka się denerwowała - głos Svena przechodził właśnie mutację i brzmiał piskliwie.
Alva nie odpowiedziała. Położyła się na łóżku, zakrywając się cała kołdrą. Pragnęła być gdzieś indziej. Nie słyszeć krzyczącej matki, ani nie musieć patrzeć na ojca, który pił. Mimo, że kochała go najbardziej ze wszystkich na świecie, to musiała przyznać sama przed sobą, że kiedy pił to miała ochotę wydrapać mu oczy.
Nie wiedziała nawet kiedy zasnęła. Śniła o pomarańczach, które były w całym jej pokoju. Czuła ich zapach i nawet we śnie pragnęła, aby choć jedną skosztować. Zawsze kiedy brała którąś do ręki ktoś perfidnie ją budził. Wierzyła jednak, że któregoś dnia obudzi się, a obok niej w dużym koszu będą pomarańcze. Soczyste i słodkie. Takie o których marzy każdej nocy.

Ludzie nie byli zbyt hojni więc na bilet do teatru musiała zbierać prawie trzy tygodnie. Roznoszenie ulotek i gazet to nie była praca marzeń, ale kiedy ją zaczęła czuła się dorosła, chociaż miała zaledwie trzynaście lat. Kiedy nazbierawszy odpowiednią kwotę udała się do teatru w celu kupna wymarzonego biletu i spotkała swoje koleżanki z rodzicami poczuła się trochę głupio. Widziała wzrok dziewczynek, które mierzą ją od góry do dołu, jakby była jakimś towarem. Rodzina Alvy nie mogła sobie pozwolić na chodzenie razem do teatru. Ich fundusze były bardzo ograniczone. Wcale jednak jej to nie bolało. Była szczęśliwa będąc sama. Alva przywitała się z rodzicami dwóch koleżanek po czym udała się na salę. Usiadła w drugim rzędzie i zafascynowana przyglądała się scenie na której jeszcze nikogo nie było. mimo wszystko ta pustka była cudowna. To napięcie, które z sekundy na sekundę przeradzało się w błogie oczekiwanie było tym co czuła za każdym razem gdy przychodziła tutaj. Nagle wszystkie światła pogasły i na sali zapanowała cisza. Na scenę powoli zaczęli wychodzić aktorzy. Śledziła ich ruchy na scenie marząc, że kiedyś zagra na niej i będzie poruszać się tak samo cudownie i swobodnie jak oni. Zastanawiała się czy nie mają tremy. Przecież występy przed publicznością zawsze wiążą się ze stresem, a oni wyglądają tak jakby w ogóle nie dostrzegali, że pod sceną siedzą jacyś ludzie, którzy uważnie ich obserwują.
Przez scenę przewijało się kilku aktorów, których znała, bo często grywają w tym teatrze. Kolekcjonowała nawet ich zdjęcia, które wycinała z gazet gdy tylko miała ku temu okazję. Sztuka jednak w końcu się skończyła i Alva niechętnie oderwała wzrok od aktorów i aktorek. Ukłonili się i zniknęli za sceną. Dziewczynka w jednej sekundzie zawróciła spod drzwi wyjściowych, przecisnęła się pod prąd przez tłum i znalazła się ponownie pośrodku opuszczonej sali. Weszła na scenę po małych schodkach, które były schowane tak, że mało kto wiedział, że istnieją i powolnym krokiem z bijącym mocno sercem weszła do garderoby gdzie aktorzy przebierali się w swoje normalne ubrania. Nie zwracali na nią uwagi. Ona szukała jednej osoby. Osoby, która interesowała ją już od jakiegoś czasu. Siedział przy lustrze i wpatrywał się w swoje odbicie. Kiedy ją dostrzegł zrobił posępną minę i cicho powiedział :
- Czego chcesz?
Acke Nilsson był mężczyzną około trzydziestki. Przystojny o świecących blond włosach i z muskularną sylwetką wyglądał jak grecki bóg. Jego rysy były aż nad wyraz regularne.
- Chciałam z panem porozmawiać - jej subtelny dziewczęcy głosik ginął w hałasie, który tam panował.
Podeszła bliżej.
- Nie mam zwyczaju rozmawiać z małymi dziewczynkami - wypowiedział te słowa dosyć dobitnie i Alva poczuła, że chce się jej jak najszybciej pozbyć.
Ona jednak nie dawała za wygraną.
- Interesuje mnie praca jako aktorka.
Acke zaśmiał się, jakby to co powiedziała było faktycznie aż takie zabawne. Ona całą tę sprawę traktowała bardzo poważnie.
- Oj dziecko, dziecko - powiedział łapiąc ją za ramiona - Musisz poczekać jeszcze kilka lat.
- Kilka lat, to znaczy ile?
Zastanowił się, po czym zniżonym głosem powiedział :
- Co najmniej dziesięć.
Nagle coś w niej wybuchło. Odsunęła się od niegdyś lubianego aktora i patrząc mu głęboko w oczy, rzekła :
- Za dziesięć lat to będę znana na całym świecie i będę miała gdzieś wasz obsrany teatr!
Słowo "obsrany" usłyszała od ojca, który powiedział, że "Życie jest bardziej obsrane niż możesz to sobie wyobrazić, Alva".
Wybiegła z teatru poprzysięgając sobie, że już nigdy tam nie wróci i zapomni, że istniał ktoś taki jak Acke Nilsson.

Dzień przed jej piętnastymi urodzinami weszła do pokoju ojca, który był już tak bardzo chory, że z trudem przychodziło mu mówienie. Usiadła na skraju łóżka i popatrzyła na jego zniszczoną twarz. Spał spokojnie, ale jakby wyczuwając, że Alva patrzy na niego otworzył oczy.
- Jak się czujesz, tatku?
Uśmiechnął się z wysiłkiem.
- Lepiej nigdy się nie czułem - zażartował i zaraz zaczął kaszleć.
Kaszlał długo, a gdy atak ustał znów przymknął oczy. Chciała posiedzieć przy nim jeszcze chwilę, ale usłyszała kroki matki i szybko wstała od konającego ojca. Nie zdążyła jednak wyjść, bo mama weszła do pokoju.
- Mówiłam ci, żebyś tutaj nie wchodziła.
- Już idę - powiedziała w stronę matki, a w drzwiach obróciła się jeszcze do ojca i wyszeptała :
- Pa, tatku.

Chyba nigdy w życiu nie czuła się tak parszywie jak dzisiaj. Ból, który rozdzierał jej serce był nie do zniesienia. Siedziała samotnie w swoim pokoju, pragnąc umrzeć tak jak jej tata kilkadziesiąt minut temu. Pragnęła tego tak bardzo, że była gotowa iść tam gdzie on. Była jednak zbyt tchórzliwa.
Myśl o tym, że nie będą już rozmawiać, łowić razem ryb i chodzić na długie spacery bolała ją okropnie. Nie mogła uwierzyć, że to się skończyło. Przecież to nie mogła być prawda! Ojciec za chwilę wejdzie do jej pokoju i powie, żeby poszła razem z nim nad jezioro, albo nic nie powie. Będzie tam stał a ona dostrzeże aluzję i pójdzie wszędzie gdzie on zapragnie. Nawet na koniec świata. Byle obok niego. Z nim. Przecież ludzkie życie nie może być aż takie kruche, nie może kończyć się w ułamku sekundy.
Teraz nie hamowała już łez. Spływały po jej policzkach, kapiąc co chwilę na ziemię i robiąc mokrą plamę. Pragnęła krzyczeć na cały głos, o tym jakie życie jest niesprawiedliwie, że zabiera wspaniałych ludzi, ale słowa tak ciężko przechodziły jej przez gardło...
- Alva - cichy głos matki wdarł się do jej podświadomości.
Nie chciała na nią patrzeć. Nie mogła.
Matka usiadła obok niej na podłodze i objęła ją ramieniem. Nigdy tego nie robiła, więc Alva czuła się zakłopotana, ale nie to miało teraz znaczenie.
- Sven i Doris nie mogli tego znieść, dlatego poszli się przejść. Zostałyśmy same.
- Kochałaś ojca?
Kobieta popatrzyła na swoją córkę, jakby jej słowa nie bardzo dochodziły do niej.
- Kochałam.
- To dlaczego zawsze na niego krzyczałaś?
- Alva... Twój ojciec za dużo pił. Czasem to wszystko mnie przerastało.
Matka zawahała się na moment, po czym dodała:
- Nie tak to sobie wszystko wyobrażałam. Miałam wyjść za wspaniałego człowieka, który zaopiekuje się mną, a zamiast tego poślubiłam mężczyznę, który miał zbyt słabą wolę, który był zbyt słaby. Potem urodził się Sven... Doris i ty i moje życie, nasze życie zamieniło się w rutynę. Może to miałam za złe twojemu ojcu? Sama nie wiem.
Słuchała mamy uważnie i przez ułamek sekundy pomyślała o tym, że ona, tak jak i jej rodzeństwo staną się dla matki teraz ciężarem... a może zawsze nim byli?

Po śmierci ojca zrezygnowała ze szkoły i poszła do pracy. Imała się wielu zawodów. Była sprzątaczką, "dziewczyną od namydlania" i sprzedawczynią w sklepie z kapeluszami. Sytuacja w jej domu nie wyglądała zbyt kolorowo. Odkąd Sven i Doris się wyprowadzili i założyli własne rodziny nie odwiedzali już tak często matki, którą samotność coraz bardziej przybijała. Zostały we dwie. Matka zajmowała się domem, a ona pracowała. Przyzwyczaiła się do takiego układu.
Stała za ladą domu towarowego. Przeglądała gazetę, gdy dzwonek u drzwi nagle się ożywił. Podniosła głowę i ujrzała znajomą postać. Mężczyzna zniknął za regałami z ubraniami, a ona wodziła jeszcze przez chwilę za nim wzrokiem. Kiedy nie umiała już go dostrzec, ponieważ sterty ubrań jej to uniemożliwiały, ponownie zajęła się lekturą.
- Alva!- usłyszała tubalny głos swojego przełożonego. Jak na komendę wstała i stanęła na baczność.
Gruby mężczyzna z długim wąsem podszedł do lady i wysyczał:
- Może pomogłabyś panu?
Skinieniem głowy wskazał na mężczyznę krążącego między spodniami i bluzkami. Wyszła zza lady i podeszła do mężczyzny, który przykładał do swojego tułowia górę od smokingu.
- Czy mogę w czymś pomóc? - zapytała uprzejmie.
Mężczyzna odwrócił się w jej stronę i zamarł, ona również. Mimo, że minęło tyle lat oni się poznali...  zresztą nie trudno zapomnieć kogoś kto w wieku lat trzynastu zwymyślał jednego z lepszych aktorów.
- No proszę, proszę - rzekł cmokając.
- Czy mogę w czymś pomóc? - zapytała po raz kolejny.
Uśmiechnął się dziwnie i zdjął z wieszaka niebieską marynarkę.
- Nie wiem w której będzie mi lepiej. W tej, czy w tej.
- Wydaje mi się, że w czarnej.
Przełknęła ślinę.
Acke Nilsson... Boże! Ile by dała, żeby nigdy więcej nie spotkać tego człowieka. A on się zjawia. Nagle. I jak gdyby nigdy nic chce kupić smoking w sklepie, w którym ona pracuje.
Czy to zbieg okoliczności?
- Zaimponowałaś mi wtedy, mała - powiedział.
Popatrzyła na niego niepewnie.
- Chciałem cię wtedy zatrzymać, ale tak szybko wyszłaś, że nie dogoniłbym cię.
- Może to i lepiej?
- Dalej myślisz o aktorstwie?
Tak dawno się nad tym nie zastanawiała... Właściwie ostatni raz kiedy ojciec jeszcze żył, czyli jakieś trzy albo i cztery lata temu.

Siedzieli przy stole. Ona i tatuś. Grali w karty i co chwilę się kłócili. Kiedy ojciec zaczął wygrywać zrezygnowała z gry. Oparła się wygodnie o krzesło i ze smutkiem powiedziała:
- Boję się, że nikim ważnym nigdy nie zostanę. 
Ojciec popatrzył na nią dobrodusznie. Akurat mijał trzeci dzień odkąd nie tknął ani kropelki alkoholu. Była z niego dumna. 
- Dlaczego tak myślisz? 
- Bo nic nie umiem. 
Zaśmiał się.
- Umiesz, całkiem szybko biegasz i nieźle grasz w piłkę nożną. 
- Oj, tato. Nie o takie umiejętności mi chodzi. Nie umiem ani śpiewać, ani tańczyć... 
- Na pewno jest coś co umiesz i lubisz robić.  
Przeanalizowała w myślach wszystkie rzeczy, które lubi robić. 
- Kiedyś chciałam być aktorką. 
- Całkiem nieźle, a da się z tego wyżyć?
Wzruszyła ramionami. Nie interesowały jej takie przyziemne sprawy. 
Ojciec westchnął i rzekł: 
- Ważne żeby robić to co się kocha, inne sprawy się nie liczą. Pamiętaj. 

- Bo ja wiem? - wróciła myślami to teraźniejszości.
- Masz całkiem niezłą buźkę i figurę. Może coś by się dało z ciebie ulepić - pomyślał na głos.
- Panie Nilsson... Byłam wtedy dzieckiem i wydawało mi się, że wystarczy iść do jednego aktora, żeby zostać znaną i lubianą osobą. Teraz nie mam czasu na zajmowanie się pierdołami.
- Oj,  co tak poważnie? - wyciągnął z kieszeni spodni prostokątne pudełeczko i podał jej je.
Spojrzała na dane, które tam widniały.
- Szukam kogoś do mojego nowego filmu "Dzień Berty Asther", nadawałabyś się. Pomyśl o tym.
Skasowała mu zakupy, po czym Acke wyszedł ze sklepu, na odchodnym puszczając do niej oczko.
Jeszcze raz popatrzyła na wizytówkę i zaśmiała się w duchu. Może to jest jej czas?

3 komentarze:

  1. MalgorzataSz11 lutego 2015 19:24

    Noooo Kawi, ależ jestem mile zaskoczona. Czy Ty wiesz, że cały czas podczas czytania tego rozdziału miałam wrażenie, że czytam początek pięknej powieści? Szykuje się coś naprawdę intrygującego i wciągającego. Nastawiona byłam na kolejne opowiadanie o Uli i Marku, ale czegoś tak fantastycznego naprawdę się nie spodziewałam. Wyrastasz na naprawdę znakomita pisarkę. Wspaniała fabuła, ani jednego błędu, wszystko stylistycznie niezwykle poprawne. Chylę czoła.
    Cofnęłaś nas do początku dwudziestego wieku, gdzie życie społeczeństw nie było proste i łatwe i to nie tylko w Szwecji. Ciekawa jestem, dlaczego akurat Szwecja? Młode dziewczę marzące o karierze aktorki, a przy tym żyjące w pół patologicznej, biednej rodzinie, zmuszone zarabiać już od najmłodszych lat. Niełatwe życie ma Twoja Alva. Czyżby jednak otwierała się przed nią szansa zrobienia kariery w show biznesie? Propozycja Nilssona jest dla niej kusząca, pytanie tylko, czy za umożliwienie jej startu pan Nilsson nie zażyczy sobie zapłaty w naturze. Jak dobrze policzyłam jest od niej starszy o dziewiętnaście lat. A może człowiek, którego opisałaś na początku rozdziału to właśnie on i został jej mężem?
    Bardzo frapująca historia. Mam nadzieję, że nowy rozdział ukaże się w miarę szybko. Za ten dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MalgorzataSz11 lutego 2015 19:26

      Zaczęłam czytać raz jeszcze i już wiem, że to nie Nilsson jest jej mężem, ale niejaki Jeff. Tak to jest jak czyta się niezbyt uważnie. :)

      Usuń
    2. Szwecja? Hmmm, w sumie to ciężko stwierdzić. Bardzo intryguje mnie ten kraj, a że pochodzi z niego jedna z moich ulubionych aktorek - Greta Garbo to mój wybór padł właśnie na zimną Szwecję :)
      Nilsson okaże się akurat jej podporą w świecie show biznesu. Będzie jej mentorem i przyjacielem :)
      Następna część powinna się ukazać jak dobrze pójdzie w środę. Jest już napisana, ale coś ciągle mi w niej nie pasuje :)
      Bardzo dziękuję ci za komentarz i cieszę się, że historia się spodobała... wybacz, raczej początek historii :]
      Pozdrawiam!

      Usuń