sobota, 7 lutego 2015

"Moja i Twoja nadzieja" cz. 3

Acke Nilsson po raz pierwszy w życiu czuł, że zawiódł. Zawiódł siebie, reżyserów, scenarzystów, aktorów. Wszystkich tych, którzy byli na każde jego zawołanie.
Siedział samotnie w swoim mieszkaniu. Nie za bardzo wiedział co ma ze sobą zrobić. Wczoraj wczesnym popołudniem zapadł wyrok. Nie ma już "jego wytwórni". Stracił to na czym najbardziej mu zależało. Odetchnął ciężko i nalał sobie do szklanki bursztynowego płynu. Nagle usłyszał jak ktoś puka do jego drzwi. Niechętnie podniósł się z kremowej kanapy i poszedł otworzyć. Nie spodziewał się dzisiaj nikogo. Mimo tego, że nie miał ochoty z nikim rozmawiać to wolnym ruchem nacisnął na klamkę i przez małą szparę w drzwiach spojrzał na zewnątrz. Po drugiej stronie stała Alva. Uśmiechnęła się do niego kiedy otworzył szerzej drzwi wpuszczając ją do środka. Rozsiedli się wygodnie na kanapie.
- Acke - wyszeptała - Nie możesz zamykać się tutaj jak jakiś mnich w klasztorze i kompletnie do nikogo się nie odzywać.
Nilsson wstał gwałtownie i podszedł do okna.
- Ty nic nie rozumiesz! - krzyknął - To było całe moje życie. Kochałem to, a teraz jakiś dyrektor od siedmiu boleści będzie zarządzał tym co stworzyłem, a ja jedynie będę pomiotem. Przynieś, wynieś, pozamiataj.
Ukrył twarz w dłoniach tłumiąc szloch. Berg podeszła do niego i przygarnęła do siebie.
- Zaproponowali ci przecież stanowisko reżysera. Będą się liczyć z twoim zdaniem.
Zapłakał jeszcze głośniej, tym razem objął ją i poczuła jego łzy na swoim ramieniu i okolicach szyi.
Kiedy się uspokoił odsunął się od niej, a ona nagle zdała sobie sprawę, że pragnęła aby tulił ją w swoich silnych ramionach do końca świata i jeden dzień dłużej. Jakieś ciepło od dłuższego czasu rozlewało się po jej ciele, kiedy tylko myślała o tym mężczyźnie. Nigdy nie czuła takiego czegoś.
Spojrzał jej w oczy i czule pogładził po policzku.
- Jesteś taka piękna, Alva. Chciałem ci tyle dać, a jedyne co mogę teraz zrobić to użalać się nad sobą i nad tym, że jestem nieudacznikiem, który cię zawiódł.
- Nie zawiodłeś mnie - nie kłamała. Nigdy nie pomyślała, że ją zawiódł. Nigdy.
Nagle jakby kierowana jakąś tajemniczą siłą zbliżyła swoje usta do jego twarzy i delikatnie pocałowała go. Nie był zaskoczony. Odwzajemnił pocałunek, pogłębiając go.
Znaleźli się w jego sypialni. Jego silne dłonie błądziły po jej ciele, a ona rozpalona do granic możliwości prosiła aby wszedł w nią. Nie musiała długo czekać. Poczuła go w sobie. Później już żaden mężczyzna nie dał jej takiej satysfakcji jak Acke w tamtym momencie.
Niedługo później leżeli w zmiętej pościeli. Obydwoje potrzebowali takiej chwili zapomnienia.
- Mogę wiedzieć kiedy zrobiłaś to po raz pierwszy? - zapytał dziwnym tonem.
Och tak, pamiętała ten dzień.

Siedzieli nad rzeką. Ona, Doris i Sven. Ten ostatni był jednak zajęty rozmową z jakąś dziewczyną, która wspólnie ze swoją koleżanką opalała się nieopodal na kocu. Doris co chwilę rzucała uwagi pod adresem swojego brata. Mówiła, że jest za bardzo głupi, aby znaleźć sobie dziewczynę, i że na miejscu tej dziewczyny posłałaby go w diabły. Alva słuchała tego, ale starała się nie komentować postępowania brata. Zresztą mało ją to obchodziło. Popatrzyła na Doris, która zamknęła oczy i wystawiała twarz w stronę skandynawskiego słońca. Westchnęła ciężko i poszła do namiotu, w którym miała spędzić dzisiaj noc wraz ze swoim rodzeństwem. Rodzice zgodzili się na nocowanie pod namiotem, z czego była bardzo zadowolona. W swojej torbie odszukała paczkę ciastek i już miała wychodzić, gdy na swojej drodze ujrzała jakiegoś chłopca. Nie usłyszała nawet kiedy wszedł do środka namiotu. 
- Czego chcesz? - zapytała.
Chłopiec westchnął i przybliżył się do niej na niebezpieczną odległość. 
- Chcesz się ze mną kochać? - zapytał bez ogródek, jakby seks był dla niego formą zabawy. Pomyślała, że może mu się pomyliło i chciał się jej zapytać czy może chce z nim pograć w chińczyka. 
Jego wodniste oczy wpatrywały się w nią intensywnie. Poczuła jak napierana na nią swoim ciałem, a ona mimo tego, że wcale nie miała ochoty "tego" zrobić to poddała mu się. Nie całował jej, nie dotykał. Nic. Po prostu podwinął do góry jej szarą sukienkę, ściągnął majtki najpierw jej a później sobie i wszedł w nią wykonując kilka mocnych pchnięć. Kiedy skończył wyszedł z namiotu, a ona nie miała pojęcia czy to co się właśnie stało było snem czy jawą. Ubrała z powrotem majtki, wygładziła sukienkę i zabierając ze sobą ciastka usiadła obok swojej siostry i brata, który prawdopodobnie dostał kosza. Jej czternastoletnie postrzeganie miłości fizycznej uległo diametralnemu zmienieniu. Popatrzyła na tego chłopca, który chwilę temu zadał jej to dziwnie pytanie, a potem postarała się zapomnieć. 

Acke zaśmiał się, ona również bo z perspektywy czasu wiedziała, że to głupie. Zresztą wtedy to nie było na prawdę, Teraz był jej pierwszy prawdziwy raz. Wtuliła się w niego celebrując tę chwilę ciszy i szczęścia.

Svensk Filmindustri zaproponował jej kontrakt na trzy tysiące koron za film, którego produkcja miała ruszyć na dniach, a reżyserem miał zostać Maurycy Stiller, który jak wielu uważało był wizjonerem i geniuszem reżyserki. Ona wolała jednak Nilssona, który pracował jednak przy innym filmie. Zgodziła się w końcu na to, aby to Stiller reżyserował. Zresztą i tak nie miała nic do gadania.
Stiller okazał się bardzo wymagający i praca z nim nie zapowiadała się na łatwą, Mimo tego, że Alva była bardzo spokojną dziewczyną to przy Maurycym puszczały jej nerwy. Lubił nazywać ją "grubą krową", albo "beztalenciem". Wiedziała, że nie powinna się z nim kłócić, ale w drugim tygodniu zdjęć do "Uwięzionej Jaskółki" miała dosyć jego ciągłych bezsensowym uwag. Czepiał się o dosłownie wszystko. Krzyczał na operatorów kamer, ludzi od oświetlenia i samych aktorów. Któregoś dnia miała dosyć i w połowie sceny wyszła z wytwórni.
- Alva! - usłyszała głos Maurycego, który wybiegł za nią zdenerwowany.
- Pieprz się, Stiller! - odkrzyknęła ledwie hamując łzy.

Cały tydzień nie przychodziła na plan nie mogąc zebrać się na odwagę. Maurycy ją wykańczał fizycznie i psychicznie. Chciała aby to Acke reżyserował ten film, ale nie mogli nagle zmienić wszystkiego, bo ona była zbyt wrażliwa.
Przyszła na plan piątego stycznia tysiąc dziewięćset dwudziestego pierwszego roku.  Po tygodniu przerwy. Jak gdyby nigdy nic poprosiła jedną z kobiet, aby ją umalowała i ubrała ponieważ wraca na plan.
Kiedy Stiller ją zobaczył pokręcił tylko przecząco głową, ale nie komentował. Wzięli się do roboty.
Maurycy nie krzyczał, ale widziała, że był zdenerwowany. Dopiero kiedy mieli przerwę dowiedziała się od Nilssona dlaczego.
- Stiller szuka swojej muzy - rzekł zapalając papierosa - Młodej dziewczyny, którą będzie mógł wykreować pod swoje dyktando.
- Jak rozumiem jeszcze jej nie znalazł?
- No nie - Acke uśmiechnął się.
Alva westchnęła ciężko, po czym zapytała :
- Myślisz, że jestem gruba?
Mężczyzna zlustrował ją od góry do dołu po czym zaśmiał się serdecznie.
- Nie kochanie, nie jesteś.
- Stiller ciągle wyzywa mnie od grubasów. Może nie mam idealnej figury, ale...
- Alva, daj spokój. Jesteś idealna, a gdyby Stiller znów cię beształ poślij go w diabły. Tak jak ostatnio
- puścił jej oko.
Na wspomnienie tego jak potraktowała Stillera zrobiło jej się gorąco. Przecież mógł sobie w tym czasie, kiedy ona użalała się nad sobą w domu, znaleźć inną aktorkę. Lepszą. Mimo wszystko jednak nie zrobił tego. Dlaczego? To akurat dla Alvy pozostawało wielką tajemnicą. Może Maurycemu podobała się jej gra tylko nie mówił tego na głos, bo bał się, że pod wpływem komplementów ona się rozleniwi?

Siedziała w kuchni i czytała po raz setny scenariusz do "Uwięzionej jaskółki". Chciała dobrze przyswoić sobie swoją rolę. W filmie wcielała się w Ester - młodą, biedną dziewczynę, która zakochuje się we francuskim szlachcicu, który dostrzega ją pewnego razu na targu. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że Ester jest biedna i żyje dzięki sprzątaniu cudzych domów. Zakochuje się w niej, ale dziewczyna nie wyjawia mu prawdy na swój temat.
- Ciocia Vilhelmina przyjeżdża dzisiaj - głos matki wyrwał ją z zamyślenia.
Alva przewróciła oczami.
- Nie waż się jej mówić, że jesteś aktorką i w dodatku masz o prawie dwadzieścia lat starszego od siebie mężczyznę, z którym żyjesz bez ślubu - pogroziła jej drewnianą chochlą do zupy.
Dziewczyna przełknęła ślinę, ale wiedziała, że jeśli nie dostosuje się do tego co powiedziała jej matka to pożałuje. Postanowiła się nie kłócić i zachowywać się tak jak kazała. Wzięła ze stołu scenariusz i poszła do swojego pokoju. Nie dane jej było jednak długo studiować swojej roli, bowiem niedługo potem usłyszała głośne pukanie do drzwi, a chwilę potem donośny głos swojej ciotki.
Ciocia Vilhelmina była starszą siostrą jej matki. Miała około sześćdziesięciu lat i była bardzo żywa jak na swój wiek. Alva nie przepadała za nią, bo ciotka była bardzo konserwatywna. Każde odstępstwo od przyjętych norm społecznych doprowadzało ją do szału. Dziewczyna założyła na siebie jedną z sukien, którą niedawno sobie kupiła i wyszła się przywitać.
Ciocia siedziała przy stole i na coś narzekała. Dopiero teraz Alva zauważyła jak bardzo te dwie kobiety są do siebie podobne. Ten sam ton głosu, te same ruchy rąk.
Usiadła na przeciwko kobiety i uśmiechnęła się.
- Twoje rodzeństwo dawno już za mąż powychodziło, a ty dalej u mamy mieszkasz?
Alva przełknęła ślinę.
- Jeszcze mam czas na małżeństwo - powiedziała cicho i niemal poczuła na swojej skórze palący wzrok matki i ciotki.
- Dziecko, jesteś teraz w takim wieku, że możesz mieć każdego mężczyznę. Za dwa albo trzy lata to się zmieni. Ja w twoim wieku miałam już męża i w ciąży byłam.
- Ja się nie nadaję do małżeństwa - rzekła, by ugryźć się w język po chwili.
- A czemuż to? - ciotka wydała się zainteresowana.
Alva popatrzyła na siostrę swojej matki i cicho westchnęła.
- Małżeństwo zabija kreatywność i chęć realizowania swoich marzeń. Szczególnie jeśli jest się jeszcze młodą osobą.
Vilhelmina prychnęła.
- A jakie kobieta może mieć marzenia? Jej obowiązkiem jej urodzenia dzieci i zajmowanie się domem.
- Nie wierzę w to, ciociu, że ty nigdy nie chciałaś być kimś innym, że nie miałaś marzeń. Każdy ma jakieś głęboko ukryte pragnienia.
Vilhelmina popatrzyła na swoją siostrę, która mieszała zupę i starała się nie wdawać w dyskusję, bo wiedziała, że nic dobrego z tego nie wyniknie.
- Alvo droga - głos cioci był przesłodzony i dziewczyna wiedziała, że z trudem hamuje złość - obowiązkiem kobiety jest...
- ...urodzenie dzieci i zajmowanie się domem - dokończyła za ciotkę - Ale ja jednak mam marzenia, które staram się realizować.
- Jakie ty możesz mieć marzenia? - drwiący głos cioci powoli doprowadzał ją do szału.
Alva popatrzyła na matkę, która uderzała drewnianą chochlą w dłoń, jakby pokazywała swojej córce co zrobi gdy ta wygada się o swoim "niewdzięcznym" zawodzie. Dziewczyna zacisnęła usta w cienką linię i biorąc głęboki oddech rzekła:
- Chciałabym skończyć kiedyś szkołę - skłamała. Ciotka w to uwierzyła. Dodała oczywiście, że to nie jest potrzebne, ale już więcej na ten temat nie mówiła.
Miała się u nich zatrzymać przez tydzień. Dla Alvy była to katorga, bo ciągle reprymendy cioci były nie do zniesienia. W dodatku nie mogła skupić się na swojej roli.

Siedziała w małej kawiarni na rogu sztokholmskiej ulicy i wolnymi ruchami mieszała kawę. Umówiła się dzisiaj ze swoją siostrą na babskie pogaduchy. Bardzo dawno się nie widziały i ich stosunki się nieco pogorszyły. Alva chciała to naprawić. Spojrzała za okno i zobaczyła jak Doris przebiega przez ulicę a później wchodzi do kawiarni.
- Cześć - powiedziały jednocześnie.
Doris zamówiła kawę i ciastko i zaczęła opowiadać o swoim synku i mężu. Alva słuchała tego z zainteresowaniem i przez ułamek sekundy poczuła, że zazdrości tego rodzinnego szczęścia swojej siostrze. Wydawała się taka szczęśliwa.
- Nie chcesz się ożenić? - zapytała Doris.
Alva popatrzyła na nią i uśmiechnęła się.
- Najpierw chciałabym zrobić karierę, a dopiero później założyć rodzinę.
- Za kilka lat będziesz za stara żeby jakiś mężczyzna się tobą zainteresował.
- Daj spokój, Doris. Mówisz jak ciotka Vilhelmina.
- Ona ma rację.
- Nie ma i ty też nie.
- Dlaczego zawsze musisz być taka uparta?
- Bo nie rozumiesz, że czuję się szczęśliwa tak jak jest. Bez męża, dzieci i domu na głowie.
- Nie wiesz o czym mówisz. Teraz wydaje ci się, że jesteś szczęśliwa bo kilka gazet o tobie napisało. Ale za dziesięć lat już tak nie będzie. Będziesz za stara żeby grać w filmach i za stara, żeby urodzić dziecko.  I co wtedy zrobisz? Będziesz sama do końca życia?
- Teraz jestem w związku, tak się składa, że szczęśliwym, spełniam swoje marzenia i nie obchodzi mnie przyszłość.
- Oj Alva. Jesteś jak ojciec, który żałował, że zaczął pić na łożu śmierci.
- Przepraszam, ale muszę wracać na plan - powiedziała po chwili.
Ubrała płaszcz i beret i żegnając się z siostrą pojechała do wytwórni. Była zdenerwowana, bo nikt nie rozumiał, że ona jest szczęśliwa bez tego wszystkiego - bez męża i dzieciaków. Mimo tego, że gdzieś tam podświadomie zazdrościła swojej siostrze tego wszystkiego to po chwili namysłu stwierdziła, że nie mogłaby tak żyć. Za kilka lat kiedy zrobi karierę pomyśli o założeniu rodziny, ale teraz kiedy cały świat może leżeć u jej stóp odgoniła od siebie tę myśl.

Obudziły ją jakieś trzaski. Niechętnie otworzyła oczy i zobaczyła, że Acke'a nie ma obok niej. Założyła szlafrok i wyszła z małej sypialni. Nilsson biegał po salonie jak opętany.
- Co się stało? - zapytała zaspana.
Mężczyzna podbiegł do niej i wziął ją w ramiona.
- Dostałem propozycję z Ameryki.
- Co?
- Dzwonił do mnie mój serdeczny przyjaciel, który jest teraz w Berlinie, mówi, że spotkał tam szefa MGM, wiesz tej wytwórni i że poszukują jakiegoś dobrego reżysera i młodej aktorki. Alva, rozumiesz co to oznacza? Jedziemy do USA!
Okręcił się z nią kilka razy dookoła własnej osi po czym pocałował czule.
- Ale najpierw musimy jechać do Berlina, spotkać się z tym szefem i porozmawiać z nim. Nie chcę mieć potem jakiś niespodzianek - Alva nigdy nie widziała, aby ktokolwiek był tak podekscytowany.
- Ameryka... to brzmi poważnie - powiedziała mniej entuzjastycznie niż Acke. Usiadła na fotelu i spuściła wzrok.
- O co chodzi? - zapytał mężczyzna klękając przy niej.
- Jak ty sobie wyobrażasz ten cały wyjazd? Myślisz, że zostawię tutaj rodzinę i przyjaciół? Mam kontrakt na kolejny film, a dopiero kończą się zdjęcia do "Uwięzionej Jaskółki".
Nilsson oparł się o fotel i westchnął. Nie przewidział tego, że Alva nie będzie chciała tam jechać.
- Kochanie - rzekł spokojnie - Wiem, że to trudna decyzja. Pośpieszyłem się trochę, ale proszę cię, przemyśl to.
- Nie, Acke. Nie ma się nad czym zastanawiać. Nie mogę jechać.
- Alva! - wstał gwałtownie - Taka szansa może się nie powtórzyć. Zrobimy tam jeden albo dwa filmy i z powrotem wrócimy do Szwecji.
- Dobrze wiesz, że tak nie będzie.
- Jak chcesz - skapitulował nagle ku wielkiemu zdumieniu Alvy - Ja pojadę z tobą, albo bez ciebie.
- Co?! - ona również wstała.
- Kocham cię, ale nie mogę zmarnować kariery przez jakieś twoje głupie wymówki.
- W porządku. Jedź sobie i możesz do cholery stamtąd nie wracać!
Ubrała się szybko i wyszła z jego mieszkania. Była tak zdenerwowana i zawiedziona, że kiedy wróciła do domu nie potrafiła wykrztusić z siebie ani jednego słowa.

1 komentarz:

  1. MalgorzataSz17 lutego 2015 14:21

    WOW! Kapitalna część. Dużo się dzieje. Alva w związku z Acke. Czułam, że tak będzie. Mówiłaś, że on będzie dla niej dobry, że będzie się nią opiekował. Kocha ją, a mimo to porzuca dla kariery w Ameryce. Mógłby przecież zaczekać, aż ona wywiąże się z kontraktu i wyjechać razem z nią. Z drugiej strony trochę się jej dziwię, bo przywołuje swoją rodzinę i że ze względu na nią nie może wyjechać. Paradoksalne, bo przecież nie ma dobrych relacji ani z matką, ani z rodzeństwem. Dzięki Acke wystartowała świetnie. Ma propozycje ról. Za oceanem mogłaby naprawdę zrobić oszałamiającą karierę szczególnie, że matka potępia jej związek z dużo starszym mężczyzną i nie akceptuje życia jakie prowadzi. Oderwanie się od tych toksycznych bliskich wyszłoby Alvie tylko na zdrowie. Ciekawa jestem, czy jednak zdecyduje się dołączyć do Acke.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń